Cześć. Oh, to już ostatni dzień stycznia.. A jutro luty, i niedługo moje urodziny.. Nie ważne.. Tak w ogóle, jest taki zespół, który bardzo lubię, the GazettE.. Znacie? Więc, Ruki, wokalista, jutro ma urodziny ! Osobiście, życzę mu Wszystkiego Najlepszego i spełnienia wszystkich marzeń. A teraz kolejny rozdział takiego sobie opowiadanka. Miłego. <3
~ U Stana ~
Przerwa. Stan podniósł się z krzesła, pozbierał wyłożone na ławce książki do torby po czym podszedł do swoich przyjaciół, Miny i Napu. Gdy cała trójka była gotowa, to ich nogi od razu powędrowały do szatni.
- Nareszcie! - krzyknął Stan - Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo się cieszę, że koniec zajęć, a do tego dziś rozpoczyna się weekend. Moje poniedziałkowe życzenie w końcu się spełniło.
Napu i Mina zaśmiali się słysząc reakcję bruneta. Oczywiście, oni również bardzo się cieszyli z tego powodu. Cała trójka zaplanowała sobie czas na całe dwa dni wolne.
- Stan, ale pamiętaj, jesteśmy dzisiaj wieczorem umówieni na piwo. Nie spóźnij się, jak to zawsze bywało. - popatrzyła na kolegę farbowana blondynka.
- Taaaaaak mamusiu, będę na czas. - zaśmiał się chwilę i przeczesał ręką włosy.
Przyjaciele otworzyli swoje szafki po czym zaczęli się przebierać w odpowiednie ubranie wierzchnie. Gdy już tylko byli gotowi powolnym krokiem wyszli ze szkoły poważnie o czymś rozmawiając:
- No dobrze, ale jaka tam jest średnia potrzebna, aby tam się dostać? - spytała Mina, która zawsze uważała, że nauka jest bardzo potrzebna w życiu.
- No wiesz, nie wiem, wydaje mi się, że dużo ponad cztery.. - odpowiedział spokojnym głosem Napu - To jest dość dobre liceum, więc na pewno wymagają wysokiej wiedzy.
- Wydaje mi się, że twoja siostra da sobie świetnie radę. Jest zbyt uparta i zbyt harda, żeby się tam nie dostać.
- Posłuchaj Napu, z tego co wiem, to twoja siostra jest dopiero w drugiej gimnazjum, prawda? - zapytał cicho Stan.
- Tak. - odpowiedział chłopak.
- W takim razie, niech tak konkretnie myśli o liceum w trzeciej klasie gimnazjum. Nie powinna teraz zakrzątać sobie tym głowy. Niech się skupi na nauce, to najważniejsze. - wymądrzył się choć ten jeden raz brunet.
Tak, nawet Stan ma czasami takie chwile mądrości. Przyjaciele porozmawiali jeszcze chwilę w czasie drogi do domu. Nie można zaprzeczyć, że to o czym rozmawiali to były same głupoty. Najczęściej tak było. W końcu ich rozmowa doszła do końca, a sami rozeszli się do swoich domów. Stan westchnął cicho żegnając się z przyjaciółmi po czym powędrował do supermarketu po jakieś słodycze.
Wszedł do sklepu, wziął w ręce koszyk i jego nogi zaprowadziły go najpierw na dział z napojami gazowanymi. Jak to zawsze bywa, nie mógł się zdecydować na co ma dziś ochotę. Standard. W końcu wybrał niedużą pepsi. Dalsza część podróży odbyła się przy dziale ze słodyczami, gdzie wziął kilka czekolad, masę cukierków (różne rodzaje, oczywiście), batonów i dużo paczek żelków. No co? Czeka go długi weekend, który zamierza spędzić z trzema najlepszymi przyjaciółmi: Napu, Mina i milion słodyczy. Ostatnim przystankiem miała być kasa, ale że Stan wpatrzony był w zawartość swojego koszyka, nie zauważył jak w pewnym momencie zderzył się z kimś i wszystko co było w plastikowym przedmiocie, wypadło.
- Ojć, przepraszam.. - odparł milutki głos kobiecy. Była to starsza kobieta od niego. Prawdopodobnie była w wieku jego mamy.
- Nic się nie dzieje, proszę pani. - odpowiedział Stan cichym głosem spoglądając na kobietę, tym samym zbierając swoje zakupy. Na szczęście, kobieta miała wszystko na miejscu. - Zresztą, to moja wina jak i pani, obydwoje byliśmy najprawdopodobniej zapatrzeni, czyż nie?
- Tak, masz rację, chłopcze, ale ja powinnam jednak uważniej poruszać się po świecie. Tak to właśnie się dzieje, jak ma się wiele rzeczy na głowie. Ale wybacz... Mogę spytać Cię o imię? Najprawdopodobniej mam syna w twoim wieku. Może byście się poznali?
- Stan. Miło mi panią poznać. Chętnie. W takim razie, pani syn nie ma przyjaciół tutaj, skoro pani chciałaby mnie z nim poznać?
- Tak... mieszkamy tu od niedawna i wydaje mi się, że jest mu smutno samemu siedzieć w domu. Podam ci adres, przyjdziesz jeszcze dzisiaj?
- Proszę mi wybaczyć, ale dzisiaj spotykam się z przyjaciółmi w barze, ale jeśli pani syn chce to może przyjść. Będziemy o godzinie 20.00 w tym barze koło sklepu muzycznego na tamtej ulicy.
- Dobrze, przekażę mu. Do zobaczenia.
- Tak, do zobaczenia, proszę pani. - brunet się uśmiechnął po czym zaczął się mocno zastanawiać jak wygląda ten chłopak.
Odwrócił się na pięcie i dokończył swoją podróż zakupową. Szybko wyszedł z supermarketu i skierował się w stronę domu przy tym wyciągając telefon z zamiarem zadzwonienia do przyjaciółki. Chciał ją zawiadomić, że nie będą sami we trójkę. Jak pomyślał, tak zrobił.
- Godzina 19:40 -
Stan zaczął się już powoli ubierać przy tym głośno podśpiewywać.
- Synek, wychodzisz? - spytała zatroskana mama trzymając w ręce jakieś pieniążki.
- Tak, mamo. Ej! Co tam trzymasz? - zaśmiał się chłopak zerkając mamie na ręce - O nie, nie chce żadnych pieniędzy, już ci mówiłem, że mam swoje.
Jednak chłopakowi nie udało się przekonać rodzicielki, tak czy siak wcisnęła mu do kieszeni jakieś tam pieniądze. Bardzo kochała swojego syna. Miała jeszcze jednego, ale był starszy i dużo pracował za granicą. Niestety, rzadko ich odwiedzał i najprawdopodobniej nie miał na to najmniejszej ochoty. Brunet ucałował mamę po czym wyszedł kierując się od razu po Napu.
- Stan! Tutaj! - nagle usłyszał znajomy głos. To byli Napu i Mina, którzy już na niego czekali.
- No i jak zwykle, jesteście wcześniej, więc dlaczego zawsze się denerwujesz, że się spóźniam, Mina ? - zapytał roześmiany Stan i razem ruszyli w zaplanowane dużo wcześniej miejsce.
- Ty lepiej powiedz kto to ma przyjść. - zagadnął w końcu Napu, który już nie mógł się doczekać spotkania z nową osobą.
- Nie wiem. Spotkałem jakąś kobietę w sklepie... Powiedziała, że ma syna w podobnym wieku do mnie. Również podobno nie ma przyjaciół, bo niedawno się tu przeprowadzili, dlatego go zaprosiłem... To źle?
- Dla mnie super. Nowy kolega, świetnie! - zaśmiał się zadowolony Napu po czym szturchnął przyjaciółkę z nadzieją, że ona również wyrazi opinię na temat zaistniałej sytuacji.
- No wiesz... Nie znamy go, nie wiemy o nim nic.. Nawet nie wiesz jak ma na imię, prawda?
- Aaaaj... Zapomniałem zapytać o to tę kobietę... - odpowiedział Stan cicho, bojąc się o to, że koleżanka zrobi mu krzywdę.
- No właśnie... Nie podoba mi się to trochę... Co się stanie jak okaże się jakimś bandytą i pozabija nas jak tylko zaczniemy rozmawiać? Albo zaciągnie nas do łazienki i spuści nam łeb w kiblu? Albo jeszcze gorzej! Zgwałci mnie, a was zadźga nożem! Tego nigdy nie możemy być pewni.
Chłopaki się zaśmiali słysząc cudowne i jakże realistyczne wypowiedzenie Miny. Oczywiście nie chciała ich słuchać jak mówili, że to jest raczej nie możliwe, skoro ma taką sympatyczną matkę.
- Ja tam nie wiem... nie ufam obcym i nigdy nie będę ufać. - odpowiedziała cicho z lekkim "fochem" po czym włożyła ręce do kieszeni w kurtce.
Napu poklepał przyjaciółkę po ramieniu starając się, aby im wybaczyła. Nie można zaczynać tak pięknego wieczoru ze smutną miną, zwłaszcza, że to do tej blondyneczki nie jest wcale podobne.
- Kochana, my tylko nie rozumiemy jak ty potrafisz wymyślić takie niesamowite historie. Może powinnaś zostać pisarką.
- Tak! - przytaknął Stanowi przyjaciel.
- No i najlepiej by było gdybym pisała horrory po których ten o to człowiek, który cały czas próbuje mnie przepraszać, cały czas by się bał i płakał, tak? - zapytała Mina, ciągle odpychając od siebie klepiące ręce Napu.
Trójka przyjaciół zaczęła się śmiać ciągle wymyślając nowe terrorystyczne historie, które miały się znaleźć w książce pt. "Niesamowite przemyślenia Miny na temat obcych osób".
- Stan. Miło mi panią poznać. Chętnie. W takim razie, pani syn nie ma przyjaciół tutaj, skoro pani chciałaby mnie z nim poznać?
- Tak... mieszkamy tu od niedawna i wydaje mi się, że jest mu smutno samemu siedzieć w domu. Podam ci adres, przyjdziesz jeszcze dzisiaj?
- Proszę mi wybaczyć, ale dzisiaj spotykam się z przyjaciółmi w barze, ale jeśli pani syn chce to może przyjść. Będziemy o godzinie 20.00 w tym barze koło sklepu muzycznego na tamtej ulicy.
- Dobrze, przekażę mu. Do zobaczenia.
- Tak, do zobaczenia, proszę pani. - brunet się uśmiechnął po czym zaczął się mocno zastanawiać jak wygląda ten chłopak.
Odwrócił się na pięcie i dokończył swoją podróż zakupową. Szybko wyszedł z supermarketu i skierował się w stronę domu przy tym wyciągając telefon z zamiarem zadzwonienia do przyjaciółki. Chciał ją zawiadomić, że nie będą sami we trójkę. Jak pomyślał, tak zrobił.
- Godzina 19:40 -
Stan zaczął się już powoli ubierać przy tym głośno podśpiewywać.
- Synek, wychodzisz? - spytała zatroskana mama trzymając w ręce jakieś pieniążki.
- Tak, mamo. Ej! Co tam trzymasz? - zaśmiał się chłopak zerkając mamie na ręce - O nie, nie chce żadnych pieniędzy, już ci mówiłem, że mam swoje.
Jednak chłopakowi nie udało się przekonać rodzicielki, tak czy siak wcisnęła mu do kieszeni jakieś tam pieniądze. Bardzo kochała swojego syna. Miała jeszcze jednego, ale był starszy i dużo pracował za granicą. Niestety, rzadko ich odwiedzał i najprawdopodobniej nie miał na to najmniejszej ochoty. Brunet ucałował mamę po czym wyszedł kierując się od razu po Napu.
- Stan! Tutaj! - nagle usłyszał znajomy głos. To byli Napu i Mina, którzy już na niego czekali.
- No i jak zwykle, jesteście wcześniej, więc dlaczego zawsze się denerwujesz, że się spóźniam, Mina ? - zapytał roześmiany Stan i razem ruszyli w zaplanowane dużo wcześniej miejsce.
- Ty lepiej powiedz kto to ma przyjść. - zagadnął w końcu Napu, który już nie mógł się doczekać spotkania z nową osobą.
- Nie wiem. Spotkałem jakąś kobietę w sklepie... Powiedziała, że ma syna w podobnym wieku do mnie. Również podobno nie ma przyjaciół, bo niedawno się tu przeprowadzili, dlatego go zaprosiłem... To źle?
- Dla mnie super. Nowy kolega, świetnie! - zaśmiał się zadowolony Napu po czym szturchnął przyjaciółkę z nadzieją, że ona również wyrazi opinię na temat zaistniałej sytuacji.
- No wiesz... Nie znamy go, nie wiemy o nim nic.. Nawet nie wiesz jak ma na imię, prawda?
- Aaaaj... Zapomniałem zapytać o to tę kobietę... - odpowiedział Stan cicho, bojąc się o to, że koleżanka zrobi mu krzywdę.
- No właśnie... Nie podoba mi się to trochę... Co się stanie jak okaże się jakimś bandytą i pozabija nas jak tylko zaczniemy rozmawiać? Albo zaciągnie nas do łazienki i spuści nam łeb w kiblu? Albo jeszcze gorzej! Zgwałci mnie, a was zadźga nożem! Tego nigdy nie możemy być pewni.
Chłopaki się zaśmiali słysząc cudowne i jakże realistyczne wypowiedzenie Miny. Oczywiście nie chciała ich słuchać jak mówili, że to jest raczej nie możliwe, skoro ma taką sympatyczną matkę.
- Ja tam nie wiem... nie ufam obcym i nigdy nie będę ufać. - odpowiedziała cicho z lekkim "fochem" po czym włożyła ręce do kieszeni w kurtce.
Napu poklepał przyjaciółkę po ramieniu starając się, aby im wybaczyła. Nie można zaczynać tak pięknego wieczoru ze smutną miną, zwłaszcza, że to do tej blondyneczki nie jest wcale podobne.
- Kochana, my tylko nie rozumiemy jak ty potrafisz wymyślić takie niesamowite historie. Może powinnaś zostać pisarką.
- Tak! - przytaknął Stanowi przyjaciel.
- No i najlepiej by było gdybym pisała horrory po których ten o to człowiek, który cały czas próbuje mnie przepraszać, cały czas by się bał i płakał, tak? - zapytała Mina, ciągle odpychając od siebie klepiące ręce Napu.
Trójka przyjaciół zaczęła się śmiać ciągle wymyślając nowe terrorystyczne historie, które miały się znaleźć w książce pt. "Niesamowite przemyślenia Miny na temat obcych osób".